Biegł szybko przed siebie. Tak po prostu. Słyszał krzyk
Tamary, która najwyraźniej odkryła, że nie ma go w pokoju. Uśmiechnął się pod
nosem. „Powie im, że poszedł biegać. Anna się wkurzy. Nie lubiła, jak trenował
bez jej zgody. Żeby się nie przepracował, czy coś tam. Nie… Chodzi o to, żeby
nie spalał tkanki tłuszczowej… Owszem je mało, ale wystarczająco! No dobra… Wszyscy już zauważyli, bo chudnie w
oczach. Ale on chce przeprosić. Choć nie bardzo ma jak…” Wbiegł na polanę.
Nagle pod drzewem zobaczył… Yoh?
***wcześniej***
„Ech. Niby było przyjemnie, na tym obiedzie, ale czułem,
że jestem wykluczony. W końcu poszedłem się przejść. Nie ma to jak wiedzieć, że
twoja przodkini i przyjaciółka knują… zapewne jak by pogodzić go z bratem. Ale
kto tam je wie… A więc idę, i idę i idę i nudzi mi się i nie mam co robić… O mój ty jeju! To Morty! Co on tu do jasnej
anielki robi? Przecież… No tak!” Walnął się w głowę. „Przecież nie daleko jest
ten ich obóz! Jeszcze tylko Wyrzutków mi brakuje!” I właśnie w tym momencie zza
drzew wyszedł Marco. „Nie ma to jak pech”
pomyślał tylko, zazwyczaj długowłosy Asakura. Na całe szczęście, Kasumi
przyszła do nich z ubraniem dla Hao, które wyglądało tak jak Yoh. Brakowało
tylko słuchawek, ale nie mogła znaleźć w sklepie, a nie chciało jej się
przemieniać. Tak więc, nieco przestraszony, wyszedł zza krzaków.
- C-cześć Morty! – Lekko się
zająknął. Kto by się nie zająknął no?!?!
- Och, cześć Yoh! Nic ci nie
jest? Nie brzmisz najlepiej. – no bo oczywiście nie są bliźniakami z głosu.
- Ach, widzisz – co tu wymyśleć,
co tu wymyśleć, ratujcie mnie no!
- Zamilcz! Nie jesteś tym za kogo
się podajesz! Jesteś Zeke!
- Nie, wiesz raczej nie. Ale
trochę mnie boli głowa. Masz może aspirynę? – Wyrzutek gotował się ze złości.
Jak ten niegodny życia szaman śmie się z niego śmiać?!? Skoro mówi, że jest Zekem,
to znaczy, że jest Zekem, no! Jak można tego nie rozumieć! Stworzył kontrolę
ducha. Zabije go i tego małego też.
- Yoh, stój daj mi spróbować! –
wykrzyknął młody chłopak. Stworzył kontrolę ducha i wsadził ją do młotka, który
stał się wielkim młotem. Ruszył szybko w stronę wroga. Ten jednak, jako że był
silniejszy, odepchnął go. Hao gwizdnął z podziwem. „Podszkolił się i to bardzo.
To na pewno sprawka dziewczyny. Wie że coś z nią nie tak. Jakaś taka… zbyt
znajoma. Ale mimo to… Marco właśnie
próbuje mnie zabić !!! Zrobił szybki unik. Jak to tam było…? Kasumi! Halo! Popapraniec
próbuje mnie zabić! Help me! Gdzie one są kiedy są potrzebne?!!?” Nagle
blondynka wyskoczyła z lasu (byli na polanie). „Tylko dlaczego Kashia ma tak
długie włosy i w dodatku patelnie?!
- Paskal! Forma ducha! Do
patelni! – Wow. Nie wiedziałem, że można tak dobrze walczyć patelnią. Tylko
dlaczego ma takie długie włosy? Normalnie jak tarzan na lianie, tak ona na
włosach! Marco też, bo rozwaliła go tak szybko… A może to dzięki temu
kameleonowi? To nie zmienia faktu, że niedobry pan sobie poszedł, Morty zresztą
też, a panie są na mnie wkurzone.
- No co?! – krzyknąłem. Co
takiego zrobiłem, że niby to moja wina!
- Wiesz czemu chciałyśmy, że
sobie poszedł? – zapytała ciemnowłosa.
- Albo mnie nie lubicie, albo
knułyście jakiś plan… - nie byłem pewny. Mają czasem dziwne pomysły. Na przykład
tym razem. Skąd miałem wiedzieć, że poprosiła ją żeby pozmieniała trochę jej
wygląd na postacie z bajek Disneya?! Noż po prostu! Nie ma co się kłócić. Kasumi szybko ją
przemieniła z powrotem i poszły. Jedna uspokoić blondyna, że z „Yoh wszystko w
porządku” i „Nie mogę ci powiedzieć skąd go znam”, a druga przynieść jedzenie i
koce. Jak ona dobrze mnie zna… Oczywiste jest, że tu zasnę. Ale nie dane mi
było odpoczywać pod drzewem długo, bo oto… Co tu robi Yoh?!?!?!
To. Jest. Krótkie. Bardzo wszystkich przepraszam, a szczególnie tych co czekali. Ale ten pierwszy akapit sprawił mi najwięcej problemu == Ach, no tak. Konkurs! Z jakiego filmu Disneya jest osoba w którą zamieniła się Kashia?! Hao: Przecież to oczywiste...
Dla ciebie może tak, bo przed chwilą razem ze mną to oglądałeś == Więc... piszcie w komentarzach! Wszyscy którzy zaglądają na stronę! Tak ciebie też się to tyczy!
Hao: Czy ty właśnie... łżesz o komentarze?
Ażebyś wiedział == Na ale ja jestem chora, głowa boli i umieram, wena się skończyła, Z pokoju brata mangi kradnę (ma 12 pierwszych tomów Death Note ^^") więc pisanie jest utrudnione. Ale co tam. Przecież prawie nikt tego nie czyta... Dobra, następna część będzie szybciej (może) bo mam na nią pewien pomysł...
Jest z Zaplątanych^^ Ja nie jestem zła... ale nie mam co czytać T.T Zaraziłaś mnie == Mam katar! * smarka*
OdpowiedzUsuńSubaru: Za to ja jestem wściekły! Jak śmiałaś mnie porównywać do tej brudnej, ohydnej Pruskiej zarazy!!!!!!
Ta.... Kasumi przytul! A Ty Marko... JAK ŚMIESZ ATAKOWAĆ ASAKURÓW I MORTIEGO!?* tworzy kontrolę ducha i uderza blond debila* Idź się w$%^$!!!!!!
Ren: Autorka mi się zepsuła...
A właśnie....
Meiko: Nawet nie zaczynaj!
Dobra... Feliks... nienawidzę histori T.T
Ooo po takim tytule rozdział zapowiada się wyjątkowo ciekawie:3 *z wielkim napięciem czeka na spotkanie bliźniaków*
OdpowiedzUsuńNie no, Hao to rzeczywiście ma pecha^^' Nie mógłby mieć dla odmiany szczęścia i trafić na braciszka? No wiem, on pewnie nie nazwałby tego szczęściem... Ale na szczęście nikt się go nie pyta o zdanie;P
O właśnie:D Bardzo podoba mi się taki obrót wydarzeń:D Choć nie powiem, wejście smoka Roszpunki też było niczego sobie. I ta patelnia... Patelnię to zawsze będę wiązać z WęgramiXD
Ale... ej! Akurat w momencie, na który tyle czekałam, Ty mi kończysz rozdział! I w dodatku kończą mi się te zaległe rozdziały:< No nic, lecę do ostatniego, bo tam już muszą się bliźniacy spotkać:)