czwartek, 18 września 2014

12. "Co tu robi Yoh?"

Ehm. Ohayo? Kto jest nam mnie zły poza Miki? To ja może rozpisze się na końcu...
 
 
Biegł szybko przed siebie. Tak po prostu. Słyszał krzyk Tamary, która najwyraźniej odkryła, że nie ma go w pokoju. Uśmiechnął się pod nosem. „Powie im, że poszedł biegać. Anna się wkurzy. Nie lubiła, jak trenował bez jej zgody. Żeby się nie przepracował, czy coś tam. Nie… Chodzi o to, żeby nie spalał tkanki tłuszczowej… Owszem je mało, ale wystarczająco!  No dobra… Wszyscy już zauważyli, bo chudnie w oczach. Ale on chce przeprosić. Choć nie bardzo ma jak…” Wbiegł na polanę. Nagle pod drzewem zobaczył… Yoh?

***wcześniej***

„Ech. Niby było przyjemnie, na tym obiedzie, ale czułem, że jestem wykluczony. W końcu poszedłem się przejść. Nie ma to jak wiedzieć, że twoja przodkini i przyjaciółka knują… zapewne jak by pogodzić go z bratem. Ale kto tam je wie… A więc idę, i idę i idę i nudzi mi się i nie mam co robić…  O mój ty jeju! To Morty! Co on tu do jasnej anielki robi? Przecież… No tak!” Walnął się w głowę. „Przecież nie daleko jest ten ich obóz! Jeszcze tylko Wyrzutków mi brakuje!” I właśnie w tym momencie zza drzew wyszedł Marco.  „Nie ma to jak pech” pomyślał tylko, zazwyczaj długowłosy Asakura. Na całe szczęście, Kasumi przyszła do nich z ubraniem dla Hao, które wyglądało tak jak Yoh. Brakowało tylko słuchawek, ale nie mogła znaleźć w sklepie, a nie chciało jej się przemieniać. Tak więc, nieco przestraszony, wyszedł zza krzaków.

- C-cześć Morty! – Lekko się zająknął.  Kto by się nie zająknął no?!?!

- Och, cześć Yoh! Nic ci nie jest? Nie brzmisz najlepiej. – no bo oczywiście nie są bliźniakami z głosu.

- Ach, widzisz – co tu wymyśleć, co tu wymyśleć, ratujcie mnie no!

- Zamilcz! Nie jesteś tym za kogo się podajesz! Jesteś Zeke!

- Nie, wiesz raczej nie. Ale trochę mnie boli głowa. Masz może aspirynę? – Wyrzutek gotował się ze złości. Jak ten niegodny życia szaman śmie się z niego śmiać?!? Skoro mówi, że jest Zekem, to znaczy, że jest Zekem, no! Jak można tego nie rozumieć! Stworzył kontrolę ducha. Zabije go i tego małego też.

- Yoh, stój daj mi spróbować! – wykrzyknął młody chłopak. Stworzył kontrolę ducha i wsadził ją do młotka, który stał się wielkim młotem. Ruszył szybko w stronę wroga. Ten jednak, jako że był silniejszy, odepchnął go. Hao gwizdnął z podziwem. „Podszkolił się i to bardzo. To na pewno sprawka dziewczyny. Wie że coś z nią nie tak. Jakaś taka… zbyt znajoma.  Ale mimo to… Marco właśnie próbuje mnie zabić !!! Zrobił szybki unik. Jak to tam było…? Kasumi! Halo! Popapraniec próbuje mnie zabić! Help me! Gdzie one są kiedy są potrzebne?!!?” Nagle blondynka wyskoczyła z lasu (byli na polanie). „Tylko dlaczego Kashia ma tak długie włosy i w dodatku patelnie?!

- Paskal! Forma ducha! Do patelni! – Wow. Nie wiedziałem, że można tak dobrze walczyć patelnią. Tylko dlaczego ma takie długie włosy? Normalnie jak tarzan na lianie, tak ona na włosach! Marco też, bo rozwaliła go tak szybko… A może to dzięki temu kameleonowi? To nie zmienia faktu, że niedobry pan sobie poszedł, Morty zresztą też, a panie są na mnie wkurzone.

- No co?! – krzyknąłem. Co takiego zrobiłem, że niby to moja wina!

- Wiesz czemu chciałyśmy, że sobie poszedł? – zapytała ciemnowłosa.

- Albo mnie nie lubicie, albo knułyście jakiś plan… - nie byłem pewny. Mają czasem dziwne pomysły. Na przykład tym razem. Skąd miałem wiedzieć, że poprosiła ją żeby pozmieniała trochę jej wygląd na postacie z bajek Disneya?! Noż po prostu!  Nie ma co się kłócić. Kasumi szybko ją przemieniła z powrotem i poszły. Jedna uspokoić blondyna, że z „Yoh wszystko w porządku” i „Nie mogę ci powiedzieć skąd go znam”, a druga przynieść jedzenie i koce. Jak ona dobrze mnie zna… Oczywiste jest, że tu zasnę. Ale nie dane mi było odpoczywać pod drzewem długo, bo oto… Co tu robi Yoh?!?!?!
To. Jest. Krótkie. Bardzo wszystkich przepraszam, a szczególnie tych co czekali. Ale ten pierwszy akapit sprawił mi najwięcej problemu == Ach, no tak. Konkurs! Z jakiego filmu Disneya jest osoba w którą zamieniła się Kashia?!
Hao: Przecież to oczywiste...
Dla ciebie może tak, bo przed chwilą razem ze mną to oglądałeś == Więc... piszcie w komentarzach! Wszyscy którzy zaglądają na stronę! Tak ciebie też się to tyczy!
Hao: Czy ty właśnie... łżesz o komentarze?
Ażebyś wiedział == Na ale ja jestem chora, głowa boli i umieram, wena się skończyła, Z pokoju brata mangi kradnę (ma 12 pierwszych tomów Death Note ^^") więc pisanie jest utrudnione. Ale co tam. Przecież prawie nikt tego nie czyta... Dobra, następna część będzie szybciej (może) bo mam na nią pewien pomysł...

2 komentarze:

  1. Jest z Zaplątanych^^ Ja nie jestem zła... ale nie mam co czytać T.T Zaraziłaś mnie == Mam katar! * smarka*
    Subaru: Za to ja jestem wściekły! Jak śmiałaś mnie porównywać do tej brudnej, ohydnej Pruskiej zarazy!!!!!!
    Ta.... Kasumi przytul! A Ty Marko... JAK ŚMIESZ ATAKOWAĆ ASAKURÓW I MORTIEGO!?* tworzy kontrolę ducha i uderza blond debila* Idź się w$%^$!!!!!!
    Ren: Autorka mi się zepsuła...
    A właśnie....
    Meiko: Nawet nie zaczynaj!
    Dobra... Feliks... nienawidzę histori T.T

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo po takim tytule rozdział zapowiada się wyjątkowo ciekawie:3 *z wielkim napięciem czeka na spotkanie bliźniaków*
    Nie no, Hao to rzeczywiście ma pecha^^' Nie mógłby mieć dla odmiany szczęścia i trafić na braciszka? No wiem, on pewnie nie nazwałby tego szczęściem... Ale na szczęście nikt się go nie pyta o zdanie;P
    O właśnie:D Bardzo podoba mi się taki obrót wydarzeń:D Choć nie powiem, wejście smoka Roszpunki też było niczego sobie. I ta patelnia... Patelnię to zawsze będę wiązać z WęgramiXD
    Ale... ej! Akurat w momencie, na który tyle czekałam, Ty mi kończysz rozdział! I w dodatku kończą mi się te zaległe rozdziały:< No nic, lecę do ostatniego, bo tam już muszą się bliźniacy spotkać:)

    OdpowiedzUsuń