piątek, 19 września 2014

13. Yoh vs Yoh


Ohayo! Długo wyczekiwana notka! (chyba -,-)
Hao: Ale to w następnej będą się dziać mega ważne rzeczy...
Oj tam oj tam. Rozpiszę się na dole.
 
 „Dlaczego Yoh przyszedł akurat na tę polankę co ja?!?!? Co to ma być za pech? Ale chwila… Przecież ja wyglądam jak on! Może uda mi się wmówić mu, że to ja jestem Yoh, a on nie?! Ale chyba nie jest idiotą… Można spróbować… Albo lepiej! Ucieknę!” pomyślał Hao. Wstał, i uciekł między drzewa. Jego brat, co oczywiste, zaczął go gonić. Biegali chyba po całym lesie. Nawet Mortego spotkali. W końcu… znowu trafili na tą polankę. Chłopak w słuchawkach wyskoczył i upadł na brata. Ten, przeturlał go i będąc już na górze wstał, a następnie uciekł na drzewo. Wtedy młodszy, również się na nie wspiął i zaczęli się gonić po drzewach.

- Ej! Zaczekaj! Dlaczego wyglądasz jak ja i czemu uciekasz?! – krzyczał ten w słuchawkach. Oczywiście starszy nie chciał się zatrzymać, bo ujawniłby tym samym że żyje, a do grobu mu nie pilno. W końcu jednak spadli, za sprawą goniącego (serio -,- brak mi synonimów) z drzewa. Oczywiście to Yoh wylądował na górze. Uśmiechnął się, unieruchomił go i powiedział.

- Chyba nie najlepiej zaczęliśmy… Jestem Yoh, a ty? – powiedział z tym swoim wyszczerzem.

- Albo jesteś ślepy, albo masz beznadziejną pamięć. – odburknął mu. Ten na górze natychmiast wstał i zaczął się cofać z przerażeniem w oczach.

- Z-zeke! T-ty ż-żyjesz?!

- Nie, tak tylko na wakacjach jestem. Oczywiście że żyje, głupku! I nie Zeke, tylko Hao – powiedział, lekko się obrażając. No bo co w końcu?! Przecież nie jest… nim. Poczuł ból w sercu. „Nie, nie mogę teraz płakać. Nie przy nim. Jak mu to wyjaśnić? Nie zaczęliśmy najlepiej.  Szkoda…” Młodszy zaś, nie wiedząc o czym myśli brat wstał i sięgnął po… patyk? No, ale lepszy patyk niż nic. Bo przecież on na pewno będzie chciał się zemścić… Ten jednak wstał, otrzepał się i wrócił pod drzewo.

- Ej… co ci się stało? – zapytał nie bez trwogi.

- A co mi się miało stać? Nie ogarniam tego co się dzieje, spotykam dziwnych ludzi i własny brat mnie nienawidzi! O co takiego może chodzić, hmm? – rozkleił się. Łzy zaczęły lecieć mu po twarzy. Yoh wahał się. Ale przecież… Anna mówiła coś o czymś. Podszedł do niego i go przytulił. Jednocześnie zdrowy rozsądek kazał mu uciekać, ale sercu mówiło żeby został. Posłuchał tego niewielkiego narządu o dwóch komorach i dwóch przedsionkach (co ja piszę O-o). Po chwili jego brat również się przytulił. I wtedy na polanę wpadła Kashia…

- Hao już je… A my się zastanawiałyśmy jak was pogodzić – dodała z rozczuleniem. W tym samym momencie z drzewa zeskoczyła Kasumi.

- Miło jest widzieć was pogodzonych, choć wnioskując z twoich myśli, nie byłeś pewny wyboru. Zostajesz na kolacji? – powiedziała z prędkością karabinu maszynowego.

- A TY nie miałaś wrócić do obozu? – wycedził Hao. A Yoh był zupełnie zdezorientowany. Brunetka wzruszyła ramionami i przeteleportowała się do siebie.

- No wiesz, jak możesz być tak nie uprzejmy dla niej? – rzekła blondynka z wyrzutem i walnęła go w głowę. Ale pomyliła się i uderzyła Yoh.

- Ał! Za co?! – wykrzyknął lekko poirytowany.

- Moja wina że wyglądacie identycznie? Jak ci to tak bardzo przeszkadza, to oddaj Haosiowi.

- Miałaś mnie tak nie nazywać!!! – słychać było z polanki. A jednak zostawmy ich, bo w rodzinnym domu działo się coś ciekawszego…

***Dom rodzinny Asakurów***

-Że co?!?!?!?!?!?!?!?!? Jak to to zło wcielone żyje! Gdzie co jak kiedy? – gorączkował się Mikihisa.     

 Dlaczego? Bo babcia Yoh (nie chce mi się szukać, a nie pamiętam .-.) miała wizje!

***Ten dom gdzie mieszka Anna i spółka***

- Gdzie on jest? Znowu uciekł? Dlaczego? Co się dzieje? – Anna powoli tworzyła koleinę kręcąc się w

 kółko na podłodze. Była wyraźnie zła, dlatego nikt nic nie mówił. Wszyscy chcieli jeszcze żyć.

Naj wyraźniej nie licząc Mortego. Bo właśnie tą chwilę wybrał, aby wejść do domu i wziąć swoje rzeczy. Anna oczywiście go zauważyła. Jednak wszystko potoczyło się inaczej niż myślała…

- O Morty, jesteś. Gdzie się podziewałeś? No, nie ważne. Masz pozmywać gary, posprzątać kurz…

- Nie! Nie zrobię tego! Nie mieszkam już z wami, właśnie biorę swoje rzeczy! – krzyknął zdenerwowany. Właśnie przeciwstawił się Annie. Wow. Ale musi zdążyć do obozu na odpowiednią godzinę, inaczej nie będzie mógł się już uczyć u swojej mentorki.

- Nie? – Powiedziała to takim głosem, że sam Śmierć by się przestraszył na śmierć. Wszyscy koledzy już życzyli mu powodzenia, w życiu po życiu. – Co masz na myśli?

- Ja… Ja szkolę się na szamana! Będę potężniejszy od was wszystkich! Tylko – rozgląda się dookoła- Tylko zgubiłem gdzieś Ducha Stróża…- skończył zakłopotany. Wszyscy wybuchli śmiechem. Śmiali się, chichotali lub rechotali. Niski chłopiec jednak ruszył przed siebie. „Nie powiem im o tym że widziałem Yoh. Niech się martwią. Nie obchodzi mnie to. Dołączę do nich w turnieju. Jak zobaczą mnie w jakiejś drużynie i zobaczą jaki będę silny to im kopara opadnie!” Tak myśląc ciągnął za sobą torbę, aż dotarł do lasu. Tam podał część swoich rzeczy jakiemuś chłopcu z obozu i razem ruszyli.
No dobrze! Konkurs wygrała.... Miki! No kto by pomyślał no nie? A więc foty Kashii z poprzedniego rozdziału!



To te duch stróż Ten kameleon.
Kashia: Ale dziwnie wyglądałam, no nie? Co ja tam jeszcze... A tak.  Doty tam co imienia nie pamiętam ale wyglądasz jak ten idiota Gilbert: Nie moja wina, że wyglądasz jak ta pruska zaraza!
Gilbert: Tak zaglibiaście!
Do Miki: Przepraszam że cię zaraziłam no... Ale zaraziłam też koleżankę, kolegę, mamę... To chyba jakaś epidemia o_O Ja się chyba zaraziłam od szczurów... jeden obsmarkał mi rękę ==
Felix: Ja możesz nie lubić totalnej historii o jakby mnie? T-T
Cała moja klasa (nie licząc niektórych, np. mnie) nie lubi Historii... Chociaż ja ostatnio patrzę się na mapę i mówię: Nienawidzę cię. I hate You Prusy. Gilbert jesteś idiotą. Nie lubię cię. Jesteś głupi. Ostatnio kolega z ławki się przyłączył, tylko on hejtował Austrie...
Kasumi: *biegnie i przytula*
O czymś zapomniałam...? A tak! Jako że wygrałaś, Dostajesz dedykację! W zasadzie spycjalnie dla ciebie przez prawie dwie godziny pisałam! Czuj zaszczyt!

3 komentarze:

  1. Ooooo dziękuję :3 Ta... Lubię historie.... ale.... " Prusy, Rosja i Austria ROZEBRAŁY Polskę" T.T
    Subaru: * wali gilberta w łeb* Zgiń i milcz jak do mnie mówisz Pruska zarazo!==
    Monta coś się tak wściekł? A wy nie powinniście się z niego śmiać! Zobaczycie że on wam tyłek skopie!!!!!
    Ren: Ona majaczy.
    Rozdział cudny^^ I dziękuję za dedykację. Może ruszę tyłek i coś napiszę. Kashii zrobisz coś dla mnie~ Przywal patelnią Horo xD
    Horo: Za co!?
    Za to że żyjesz== A ja mam pomysł na duchy-,- Pograłam w coś i proszę-,- A niektórzy się męczą-,-
    Subaru: Miki.... Mogę zagryść tę Pruską zarazę?
    A proszę bardzo... Ale się nie otruj! Jesteś mi potrzebny!
    Subaru:* wypija z Gilberta krew*
    Feliks~ Dla Cb^^ Tak jegby Cię uwielbiam^^* daje mu paluszki* Co ja tu jeszcze...
    Anna: Monta...* głos boga śmierci* Jak śmiałeś mi się sprzeciwić!?
    Mamo* piszczy i chowa się za Kasumi* Obroń mnie! Masz ciasto^^* daje kilka ciast* Mogłabym poprosić żebyś jak mnie tu wprowadzisz to inne duchy? Jeśli tak to dam ich foty i zdolności u siebie pod rozdziałem^^
    Rozdział jest( uwaga ) ZAFELISTY!!!!! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. No, już jestem:) Jeszcze raz przepraszam, że nie komentowałam. Bardzo dobrze, że się przypomniałaś. Od razu za pamięci dodam Cię do obserwowanych na bloggerze i już nie powinnam przeoczyć żadnego rozdziału:)
    Chciałam skomentować wszystkie zaległe rozdziały w jednym komentarzu, ale już widzę, jak zaczynam się rozpisywać (i pewnie i tak musiałabym dzielić komentarz), więc skomentuję pod każdym rozdziałem;)

    A teraz ciąg dalszy komentowania^^

    Oj tak, bardzo wyczekiwana:3
    Ale Hao, dlaczego uciekasz? Przecież Yoh i tak go już widział, więc co za różnica? Ciekawe, czy Manta serio też ich widział... Bidulek, jeszcze trochę i psychika mu wysiądzie przez takie rzeczy^^'
    Aww...:3 Ile ja na to czekałam:3 I nawet tulenie było:3 No i co, Hao? Nie lepiej tak, niż uciekać? Ale teraz będzie Asakurzaście:333 I Yoh też poczuje się lepiej:) Może wreszcie zacznie normalnie jeść, bo stan jego zdrowia robił się już niepokojący.
    Niepokojące są również wydarzenia u Asakurów. Aczkolwiek mam nadzieję, że jak Mikihisa zobaczy obu swoich synów świetnie się dogadujących, to serce mu się roztopi i będą jedną, szczęśliwą rodzinką:3 Wspominałam już, że ubóstwiam happy endingi?^o^
    Nie podobało mi się tylko, jak reszta zareagowała na Mantę. To do nich nie podobne, są przecież dobrymi przyjaciółmi i na pewno nie wyśmialiby Manty. Raczej wspieraliby go w tym szkoleniu, a Ryu jak nic ogłosiłby go swoim nowym protegowanym:D

    No i skończyły mi się rozdziały do czytania:< Mam nadzieję, że już niedługo będzie następny. Tym razem będę na bieżąco:)
    I zostaw Gilberta w spokoju! Jest zagilbisty:D
    Bardzo fajnie mi się czyta Twoje opowiadanie:)
    Buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już widzę Yohsia i Haosia skaczących po drzewie jak... Shun XD
    Shun: Chodzenie po ziemi jak przereklamowane.
    No ba XD
    Serce jako mały narząd o dwóch komorach i dwóch przedsionkach? Jak miło, że troszczysz się o moją ocenę z biologii ^^
    Babcia Yoh to Kino ^^
    Kashia wygląda jak Roszpunka? No to git już ją lubię ^^ I Pascal jako duch stróż XD A ta patelnia to pewnie medium tak? ^^ Przepraszam, mam małe zaległości w poprzednich rozdziałach ^^""
    Ps. Przez jakieś piętnaście minut zajęłam bawiłam się twoimi rybkami XD Kurde, to wciąga XD

    OdpowiedzUsuń