niedziela, 29 czerwca 2014

8. Wyzwanie



Ohayo! I kolejne zmiany w objaśnieniach. Haoś i Yohś zostali wepchnięci w to: [] [niestety -.- - oboje] a autorka gada w tekście bo w końcu kto ma klawiaturę ten ma władzę XD KiDzio bez zmian, a Kashia... kiedyś zrozumiecie(kiedy dorośniecie XD) no a w zwykłych nawiasach będą, no tego no to co jest w zwykłych nawiasach zazwyczaj! I jeszcze jedno... jutro wyjerzdżam na kolonie na 12 dni, więc jeżeli dodam notkę, to z telefonu i będzieci mogli ją przeczytć, albo poczekać aż poprwię ją w Warszawie. I jeszcze sprawa. Co dziesiątą notkę (czyli po dziesiątej, dwudziestej itd.) będzie następował jeden rozdział z serii o wdzięcznej nazwie (werble proszę!) *Hao i Yoh i KD werblują* ,,Uczeń Haoksiężnika"!!! tTa nazwa ciekawa no nie? Dobra kończę bo coś długi ten wstęp^^" ale nic to bo oto notka:



 

Morty popatrzył na nią dziwnie. Że niby, że co ma zrobić?! Po chwili jednak zaczął myśleć(bo wcześniej tego nie robił). Czytał gdzieś o takim ciekawym sposobie. Być może dziewczynie chodziło o coś innego, ale nie zarzuci mu, że zrobił to źle. Kasumi słysząc jego myśli uśmiechnęła się. Wiedziała już, że przyjmie chłopaka na trening. Umie szybko i sprawnie myśleć. Chłopiec odezwał się.

- Masz może jakieś kartki i coś do pisania? – zapytał, ponieważ miał już obmyślony plan.

- Oczywiście. Leżą za tobą.- wykonała dziwny ruch dłonią, jakby odpędzała muchę. Maluch zdezorientowany obejrzał się za siebie. Przecież kiedy przychodził nic tam nie było. Jednak tam gdzie powinno leżeć nic, znajdowały się płachty papieru, mazaki, gwoździe i patyk. Śliczny, drewniany, błyszczący, łysy patyk. Chłopic wziął się więc do wyjątkowo żmudnej roboty.

***u Yoh***

Yoh wykonywał już 5 godzinę krzesełka ale był dobrej myśli. Coś kazało mu się cieszyć. A poza tym, co z tego że jego przyjaciele patrzą się na niego jak na wariata, kiedy robiąc pompki śmieje się, a podczas brzuszków opowiada żarty? Przecież jest wariatem! Ile osób mu to powiedziało. Jednak szamani, w głębi duszy, cieszyli się z powrotu ich kumpla Yoh <a z kąt wrócił? To on gdzieś wyjeżdżał? A może chodzi ci oto że spotkał się z tym kotem? A może oto że kiedyś oni…> *autorka zatyka dziób naturalnie jogurtowej masie aby nie powiedział za dużo* won z opowiadania! I nie wolno mówić o tym co moja powalona wyobraźnia wymyśliła na za ileś tam notek!<już już> szybciej*wściekły wzrok* <T.T jestem taki samotny T.T nikt mnie nie kocha T.T> no i tu masz racje. Nikt cię nie lubi. A teraz won! Ehh no dobra. Powrót do notki. Tęsknili za tym wiecznie uśmiechniętym wcieleniem dobra. Jednak nadal było z nim coś nie tak… ot choćby sytuacja z rana. Anna zobaczyła robala. Zaczęła wrzeszczeć(według relacji Choco, robal też). No i Yoh miał go zabić. Przychodzi z kapciem i… masakra. Gdy spojrzał na tego potworka, rozpłakał się i pobiegł do pokoju. Nie mógł się uspokoić. Jego narzeczona przyszła do niego i próbowała pocieszyć. Usłyszała tylko, że on już nie chce zabijać i nigdy tego nie zrobi. Ale tak to wszystko jest w porządku. Także w jego żołądku, bo nadal jest mistrzem w jedzeniu cheeseburgerów. W czasie kiedy wszyscy trenowali rozległ się wybuch. Co się takiego stało, nikt nie wiedział. Jednak widmo zagłady zawisło nad młodymi szamanami. (nie no naprawdę.*kręci głową* jedyne co mi się z tym kojarzy to coś takiego: Przyszedł mały olbrzym do domu z guzem na głowie. Mama pyta się co się stało, a ten mówi.

Mały olbrzym: Ah wiesz uderzyłem się w widmo zagłady bo wisiało za nisko.

Mama olbrzym: A to pewnie ten głupi Król Duchów za nisko je przyczepił.

Król Duchów: Tak tak. Chwila że co?! Ej ja mówię od dwukropka. Ale fajnie!

Autorka: tak tak wszystko extra, ale może wrócimy do opowiadania? *wnerw*

Cała rodzinka olbrzymów (tata się gdzieś napatoczył) i KD : Hai!

***Morty***

Młody człowiek skończył swe prace budowlane. Zawołał swą przyszłą mentorkę. Kasumi przyszła i popatrzyła. A oto co miała szansę ujrzeć, o ile nie oślepła przez ostatni kwadrans. Wieeelka płachta papieru z napisem „środek jeziora”. Na niej mniejsza z napisem „głowa”. Na tym ostatnim stał Morty i powiedział:

- Coś po Karmandzku. – dziewczyna zadowolona podeszła do chłopca i rzekła

- Brawo. Właśnie dostałeś możliwość uczenia się u najpotężniejszego szamana który chodził, chodzi i będzie chodzić po tej ziemi. Nie musisz sobie gratulować. To zbędne. – w jej ręku pojawił się taki rulonik z dyplomem(wiecie o co chodzi -.-)  - a to twój dyplom. Nie dziw się. Postaram nauczyć cię jak najwięcej. Jednak wpierw nauczymy cię najważniejszego.

-Kontroli Ducha? – zapytał początkujący szaman z nadzieją.

- O nie, to będzie coś ważniejszego- nie zważała na to że chłopiec uniósł brew- nauczymy cię wyciszać te twoje myśli, bo po prostu oszaleć można!!!

***Hao***

Znacie to uczucie kiedy budzicie się i widzicie czyjąś twarz nad sobą? Ja na szczęście nie. I Hao dotychczas też. Jednak wszystko się zmieniło, kiedy otworzył ślepka. I od razu wrzasnął, jeżeli mamy być szczerzy. Bo zobaczyć ten widok (zapewne) nie jest przyjemnie. Kashia, ubrana w jeansy i niebieski T-shirt, podała chłopakowi śniadanko. Ten, wielce łakomie, pochłonął pyszne żarełko^^” wtedy dopiero, nastolatka zaczęła się o wszystko wypytywać, pytaniami typu: gdzie, co, kiedy, jak, po co, z kim, dlaczego, kiedy wreszcie zrobisz obiad?. Ten popatrzył na nią i rzekł tylko.

- Byłem słodkim kotkiem, a co u ciebie? – dziewczynę zatkało. Wtem złapała spryskiwacz i (co zrobiła?) spryskała chłopaka.<to spryskiwaczem się spryskuje? Nie wiedziałem. Chyba…> mówiłam coś już chyba na twój temat wypaczony smoczku, prawda? <tak a co?> *faceplam*  *bierze piłę hańcuchową i podaje Hao by zrobił to za co mu płacą* [ale ty mi za to nie płacisz -.-] Ehh otaczają mnie kretyni*kręci główką* no dobra powracamy do notki bo jakoś sporo dzisiaj przerw. Hao był, delikatnie mówiąc zaskoczony i zdenerwowany. Z mokrą twarzą zapytał

- Co to niby miało być?!?!?!!?

- No bo tak traktuje się nie grzeczne kotki- powiedziała niewinnie, a wiądząc jego nie zadowolenie dodała- no dobra ale mów co się NAPRAWDĘ stało. Chłopak po chwili wahania powiedział jej wszystko. Ona zaś uśmiechnęła się tajemniczo. Wiedziała już jedno. Nie długo wszystko stanie się takie jakie pamięta (dam dam dam)

wtorek, 17 czerwca 2014

7. Krzyk

   witam! Chcę powiedzieć że nie lubię bloggera. Dowiedziałam się o tym że ktoś mnie skomentował. dzisiaj. Przy okazji chcę powiedzieć że posiadłam głowę i resztę wspaniałego nekomaty zwanego Matamune. Niestety piece to złe stworzenia i lubą odrywć głowy nie winnym kotkom T-T prawie nie winnym kotkom. I proszę się mną nie przejmować i moimi uczuciami. Najwyżej uznam że chcę być nowym wcieleniem Zeke Asakury i rozwalić świat. I jeszcze zmiana w oznaczeniach () oznacza Hao chyba że napiszę Yoh [] oznacza Kashię a <> Króla Duchów. a notkę dedykuję Spokoyoh i Mari Kurushimi. Niestety wbrew mej naturze jest pisanie czegoś długiego. To wina pani od polskiego. wypracowania najwyżej 2 strony... ale nic.

Hao musiał przyznać dziewczynie jedną rzecz. Nikt go nigdy nie zaskoczył. I nigdy ( szczególnie z własnej woli bo to być fuj) nie połknął muchy. Te małe, złe i obleśne stworzonka, są takie… muszaste.  W dodatku z teleportowała go i to bez jego zgody! To jest złe! Nie mówi się, że jest się jakimś mega silnym szamanem, twój brat siedział w twoim rozmówcy, ty go pokonałeś i jeszcze przeniosłeś do… jakiegoś miejsca w lesie nie wiadomo gdzie i po co! No co to ma być! Ja się nie zgadzam! Nagle z szałasu wypadła, znajoma mu szamanka. Kiedy Kashia zobaczyła chłopaka, który stał jak jakiś wariat na środku polanki, podbiegła do niego, przytuliła się, a następnie dała mu z liścia. Długo włosy klęknął na trawie zdziwiony i zaszokowany. Nie tylko tym co zrobiła dziewczyna. On po prostu nie ogarniał o co chodzi. W ciągu tygodnia został przecięty na pół, wyleczony, uwolniony od złego przodka, zmieniony w kotka, pogłaskany i przytulony przez brata, teleportowany i dowiedział się że jakaś szamanka jest siostrą ducha, co zrobił sobie mieszkanko w jego ciele. Postanowił więc zrobić to, co każdy normalny by zrobił, gdyby przytrafiły mu się chociażby trzy z tych rzeczy. Zemdlał. A jego przed ostatnią myślą było to, że ta cała Kasumi nie wygląda wcale jakoś staro. Ostatnią było to że Kashia go łapie i coś mówi. Pamiętał jednak tylko jej niebieskie oczy…

*** *** ***

Yoh szedł sobie do domku. Nie bardzo obchodziło go, że wszyscy mieszkańcy jego villi, żywi i nie, szukają go po całym Tokio. Czuł zdezorientowanie. A może nie czuł? Nie wiedział i nie rozumiał. W domku rzucił się na łóżko.  Po chwili spał spokojnie.

***rankiem***

Anna była wykończona. Byli już wszędzie. Jak można zgubić przyjaciela\narzeczonego\tego kogoś kim jest szaman, dla swojego ducha stróża? Nagle całe miasto usłyszało krzyk dziewczyny. Ktoś ją zaatakował? Nie. Nie ma już tak głupich osób. Ktoś się jej naraził? Jakiś szkodnik np. robak, Trey albo Choco? Gorzej. To był jej przewspaniały chłopak. Bardzo go kochała, ale… mieścina po raz drugi usłyszała jakiś krzyk. Tak, to był bardzo rozpoznawalny dźwięk, wydawany przez Homo sapiens po spotkaniu z kubłem tzw. Wody. Biada tym co wówczas śpią. Ale czy nasz śpioch mógł zostać obudzony przez taką błahostkę? O nie. Sprawiły to cztery magiczne słowa, które medium powiedziała mu do ucha. Brzmiały one: Będzie szlaban na cheesburgery. Coś takiego wielu może doprowadzić do płaczu. Jedno było pewne. Treningi będą teraz tak brutalne, że ktoś będzie je musiał ocenzurować. Nie stać mnie na kogoś takiego, więc nie będziemy wspominać już o tak brutalnych sprawach. Młodsi widzowie mogliby nie móc zasnąć po nocach. Jednak Len, Trey, Choco i Ryo byli szczęśliwi że ich mistrz się znalazł. Nawet jeśli nie zjadł wczoraj kolacji. A ból w jego ciele pozostanie na wieki XD. A coż robił w ten czas nasz młody przyjaciel o włosach w kolorze kapusty\trawy? Rysował sobie. A szło mu dość kiepsko. I kto rysuję o 6 rano!?!?!

*** *** ***

Morty czuł smutek. Nikt go nie zauważał. Pragnął zostać szamanem, ale widział że mu się nie uda. Szedł sobie przez las, aż zobaczył brązowowłosą dziewczynę która łowiła ryby. Widać że nudziło się jej. Nagle wyjęła wędke z wody i zjadła to co na niej było. Maluchowi przeszło przez myśl tylko jedno. O jej to chyba jakaś psychopatka. Ta rzuciła tylko.

- Wiesz że to nie ładnie myśleć tak o kimś? Jak by mi na tym zależało, to bym się obraziła. Ja rozumiem tą twoją frustrację ale naprawdę? Psychopatka? Powiedziałabym że to za łagodne. – zaśmiała się i podeszła do chłopca. – Jeżeli tak bardzo chcesz mieć trenera, to musisz przejść pewne próby. Zgadzasz się? – spojrzała na niego. Niziołek oczywiście się zgodził. Czekał na wyzwanie.

- Masz stanąć na środku jeziora na głowie i powiedzieć jakieś słowo po karmandzku. Dasz se radę?
 
Czy Morty przejdzie próbę?
Czy Hao się obudzi?
Czy kiedyś nauczę się chodzić spać wcześniej niż o drugiej nad ranem?
Tego wszystkiego i jeszcze więcej dowiecie się jak przeczytacie moje wypociny! Już za kiedyś i za niedługo!
                      /\
to na górze   I      to zapowiedź i mój wymysł z lekcji polskiego na temat reklam
Więc do mam nadzieje niedługo *macha i próbuję zasnąć co nie wychodzi i idzie oglądać xiaolin pojedynek mistrzów* 

niedziela, 8 czerwca 2014

6 Pierwsze spotkanie, choć niezbyt świadome


Yoh czuł się naprawdę nie swojo. Siedział właśnie przy kolacji. Suto zastawiony stół uginał się pod ciężarem pysznych dań zrobionych przez Ryo. Ten właśnie miał wnieść pastę łososiowo-śmietanową. Nagle poczuł ,że jest bardzo nie dobrze więc, wbrew sobie, wstał. Pobiegł prędko do drzwi i uciekł w noc. Zostawił, oczywiście, kompletnie zdezorientowanych przyjaciół. Kucharz gdy oprzytomniał, zaczął płakać, więc dziewczyny podeszły go pocieszać. Przez ten czas męska część przyjaciół, postanowiła poszukać chłopaka, bo on nie odpowiadał na wołanie. Lyserg, który został z nimi po pamiętnej bitwie w sanktuarium, swoim wahadełkiem próbował go namierzyć.

Biegł przed siebie. Nie wiedział gdzie i po co, ale był pewien że musi. Przedzierał się przez las, raniąc sobie ręce i nogi. W końcu wkroczył na polankę. Gdzie znajdowała się spora grupa ludzi. Najmłodsze miało może z 6 lat, a najstarszy chłopak ( taa jasne chłopak ) 20-30 lat. (Halo?) Wszyscy klęczeli obok dziwnie znajomego sercu kota. ( Halo? Policja? Pragnę zgłosić zaginięcie Kashi. Kto mówi? Hao Asakura postać z anime i mangi Król Szamanów. Co?! Jak to nie istnieje?! A kto do ciebie niby mówi?! Z kim rozmawiam? No dobrze panie Brzózka, słuchaj ty mnie. Jeżeli ja nie istnieje to znaczy że ty też. Nie, nie jest to groźba.) „ Hao zamknij się albo…” ( no dobra to jednak nie kosmita. Pa pa konspirancie Brzózka. ) „ i tak spędzisz cały jutrzejszy dzień w szafie i nie dostaniesz tortu urodzinowego” (T-T). Po chwili jednak kiedy mrugnął, całe towarzystwo zmieniło się w koty, więc nie wiedział czy mu się nie przewidziało. Podszedł do kotka którego na pewno widział wcześniej jako kota/to ma sens?/. Stworzenie bardzo zlęknione chciało uciec , Yoh jednak złapał je i posadziła sobie na kolanach. Kiedy je głaskał, poczuł wielkie szczęście i… uzupełnienie. / to jest takie słowo? O_O/

Obudził się. Nie bardzo pamiętał co się stało… Jedno było pewne. Ktoś go uratował przed Wyrzutkami, został zmieniony w kota i jeszcze… jego brat. Jeszcze kiedy się nie zorientował że jest kotem (ślicznym kotem ^-^) przeraził się że Yoh go widział. Lecz gdy on go pogłaskał i przytulił… czuł się jak w swoim wyobrażeniu nieba. Czyżby niebo było przy bracie? To głupie. Przecież cała rodzina nienawidzi strasznego Zeke łamany na Hao Asakurę. Głośno westchnął w myślach. I jeszcze trochę pokrzyczał. No bo gdzie on w ogóle był? Czy to Kashia posiada tak dużą moc? Widział ją przecież. Od rana miał reishi i wyczuwał jej obecność. Teraz jednak nikogo nie słyszał. No, może jakieś ciche myśli, ale jakby z daleka.  Więc gdzie on jest? Krzyknął mentalnie jeszcze raz. Nagle do jego pseudo domku wparowała wkurzona, brązowowłosa dziewczyna w mniej więcej jego wieku, a za nią wleciała nie co zakłopotana/(?)/ bladoniebieska kulka. Pewnie duch – pomyślał. Dziewczę nieco spokojniejsze rzekła.

- Wybacz. Moi przyjaciele…

- Jesteśmy twoimi uczniami!- rozległo się z dworu. Chłopak uśmiechnął się.

- Ech… nauczyli się blokować swoje myśli. Ogólnie zazwyczaj słyszę ciszej. Często ratuje ludzi których nie znam z opresji . I hmm.. nie jesteś pierwszą lepszą osobą yyy… Yoh?

- Czego chcesz od Yoh?! – nastolatek spiął się i zdenerwował, nie wiedząc czemu.

- Ok, ok nie spinaj się tak. Czyli jednak Hao… jeszcze gorzej. – przyjrzała mu się – wyraźnie masz po nim temperament, więc pewnie zdolności również. Jeszcze bardziej będę musiał cię pilnować…

-Dużo o mnie wiesz. Chyba… - odparł gołowąs(synonim do chłopak)- nie wiem jednak z kim ma przyjemność. I po kim mam niby zdolności? Nie za bardzo rozumiem. – dziewczynka zamiast odpowiedzieć, rzuciła w  niego kulą ognia. Ten, bez zastanowienia załapał ją i połknął. Naraz wytworzył własną i z większą siłą rzucił.  Panienka zaśmiał się i zaczęła zmieniać kulkę. Stała się wodą, ziemią, metalem, wiatrem i znikła. / naraz? Jak ona to zrobiła? Nie rozumiem./ „ Haoś idź wytłumacz to tej galaretce latającej.*podaje piłę mechaniczną*” ( tak jest sir! Za kawałek tortu!) „ach co ja z wami mam. KiDzio popsuję cię następnym razem”

- Imponujące – stwierdził szaman kiedy zaczęła wychodzić. – ale kim ty jesteś?

- Mało domyślny jesteś. Jestem dość mało znana. No cóż. Nie wystarczy że twój duch jest mega silny i co jakiś czas szamaniątka biją się o jego paznokieć, a twój brat chcę wymordować połowę ludzkości, a ty go pokonałaś. Nie jasne nikt nie zna tej małej biednej Kasumi która uratowała parę razy świat.

- Ale kim jest twój brat?!?! I jak masz na nazwisko?!? – Hao zdenerwował się już nie na żarty. Ta spojrzała mu się głęboko w oczy i westchnęła głęboko.

- Ja jestem Kasumi Asakura, a mym bratem jest wielce sławny Zeke Asakura.
 
hahaha i kto by się spodziewał co nie? jeżeli macie jakieś pytania typu : że co? to błagam proszę w komentarzach. i jeszcze jedna rzecz. rozmowy w notce. instrukcja obsługi: (Hao) "Kashia" /KiD/ i jeszcze jedno: wielkie przepraszam za brak notki przez bite trzy tygodnie. no bo najpierw brak weny, później szlaban i zielona szkoła. jak wracałam w piątek to pisałam to w zeszycie w autokarze. chciałabym więc podziękować Maćkowi za to że pomógł mi wymyśleć końcówkę. a to że tak późno ( bo między sobotą a niedzielą trochę jest) to wina moich uczuć. sercowych dodajmy. ale nie będę zanudzać. (to zbyt smutne. naprawdę. mój misiowy odpowiednik musiał to wycierpieć) ma też zdjęcie rzeczy którą zrobiłam jakiś czas temu ale chciałam wstawić dopiero jak matamune się wypali (ale mojemu koleżce odpadła główka) więc proszę oto Haoś doczekał się płaskorzeźby:

 tia wiem że ogólnie ma dłuższe włosy ale zrobienie czegoś takiego to naprawdę kupa roboty
więc proszę o wybaczenie