Ehm ohayo! miało być dziś albo jutro, a jest prawie tydzień. No cóż nie umiem liczyć. Nie wiem czy to pomoże, ale jak pisałam to słuchałam: król lew playlista . Takie info jeszcze. Autorka będzie mówiła jednak w nawiasie () żeby nie było. I jeszcze jedna prośba nie zabijacie mnie! To było potrzebne! ogólnie tytuł miał być "Morderstwo" ale ten co jest, jest równie adekwatny. I pamiętajcie! Jak umrę to nie napisze dalej!
Na dużej polanie, znajdowały się
śnieżnobiałe namioty. Na każdy z nich widniało logo organizacji. Największy
namiot, który stał na środku, zajmowała ogromna, metalowa „Żelazna dziewica” –
narzędzie tortur. Nie wielu wiedziało, że w środku, znajduje się młoda, bo
dziesięcioletnia, dziewczyna. Była tam z własnej, nieprzymuszonej woli.
Mieszkała tam od pewnego czasu, kiedy to uznała, że Zeke Asakura jest
największym złem, jakie istnieje na tym świecie. Zdobyła dzięki temu moc jaka
nikomu się nie śniła. No, może oprócz tych którzy mają bogatą wyobraźnie i
tych, którzy są od niej potężniejsi. A było kilku takich. Na przykład, jej wróg
publiczny numer 1. Albo jego brat. Spokojnie można by do tego dołączyć jeszcze
tą „dziwną dziewczynę, która nas zaatakowała w lesie z zaskoczenia, choć jest
tylko słabą płotką.” Jak większość się domyśla, powiedział jej to znany nam
psychopata, posiadający za duże okulary. Co on w zasadzie robi przez cały
dzień? W tym momencie prowadzi nowych sprzymierzeńców. Wśród nich jest pewien
chłopak, którego włosy wyglądają, jakby walnął je piorun, a jego godność,
brzmiała jak nazwa chipsów. A był on różdżkarzem. Miał małego ducha, który
wchodził do wahadełka. Brzmi znajomo? Na pewno. Lecz niech was nie zmylą
pozory…
***u Hao**
Ciemno włosy chłopak skończył już
wszystkie ćwiczenia, jakie zadała mu przyjaciółka. Miał jeszcze tylko przebiec
pięć kilometrów. Blondynka w błękitnej koszulce i jeansach podeszła do niego.
- Mi też się przyda trochę ruchu. Choć, im szybciej
dobiegniemy, tym lepiej. Dzisiaj ja załatwiam obiad! – powiedziała i pobiegła. Hao
chcąc nie chcąc, ruszył za nią. Biegli tak przez kilka minut. Niczego
nieświadomi rozmawiali o… yyy polityce. Tak o polityce. Żadne z nich nie miało
o niej pojęcia, więc szybko przeszli na rozmowie o florze i faunie. Kashia,
dużo wiedziała na temat Polski, a Hao kilka razy w niej był. Opowiadał jej też
o koralowcach, rakach, krabach, fokach i gadach, wyglądających na małe smoki.
Nie rozmawiali na tematy przeszłości, żadnego z nich. Gdy on pytał się o to co
robiła kiedyś, odpowiadała, że „dowie się w swoim czasie” lub „dowiesz się
kiedy będziesz starszy”, po czym ten się obrażał, na krótki moment. Kiedy ona
pytała go, jak to było obserwować, świat zza duszy przodka, zamykał się w
sobie, a nawet płakał. Tak więc rozmawiali o naturze. O parkach narodowych i
krajobrazowych. O psach i kotach. O ośmiornicach, stawonogach i małpach.
Wbiegli na polanę…
- Tak, więc największą małpą człekokształtną jest… - Hao
przerwał na chwilę, widzą X-Laws. – Tamten gość. – powiedział wskazują na
Marco.
- No nie, znowu Wlasiacze! – zawołała dziewczyna –
odczepcie się! Idźcie świrować gdzieś indziej! – krzyczała już, wściekła
dziewczyna. Jak to tak, żeby wariactwo się szerzyło! – Hao idziemy! – odwróciła
się na pięcie. Nie przypadli jej do
gustu ci ludzie. Jednak ktoś chciał
inaczej.
- Nie myślcie, że możecie nas znieważać, a następnie sobie
iść! Wiecie ile czasu zajęło naszemu różdżkarzowi, aby was znaleźć? – pieklił
się Marco
- Layserg tu jest? – zapytał cicho Hao. To z jego powodu
miał największe poczucie winy. Mieli po sześć lat gdy to się stało. On zabił, a
tamten stracił rodzinę. Hao nigdy nie miał rodziny. Wszyscy chcieli zabić to
jego małe biedne ciało. Owszem, była tam dusza, którą chciano zabić. Ale on to
co? Nie wiedzieli, że mogą po prostu odesłać ducha przodka? Gdy Hao tak
rozmyślał, był dość nie obecny. Usłyszał jeszcze tylko, jak ktoś do niego
krzyczy. Widział szybko lecące wahadło. Zdążył jeszcze tylko zobaczyć
pomarańczowłosego szamana, wyglądający jak znany nam chłopak. Schylił się
szybko, aby, no cóż, nie zostać trafionym. Jednak jego włosy nie miały tyle
szczęścia. Zostały ścięte, tak, że wyglądają jak u Yoh. To… było straszne. Nikt
nie ścina JEGO włosów. Tak się nie robi. Już chciał spalić ich wszystkich na
popiół. Zabić na śmierć. Tak żeby Król Duchów nie poznał ich dusz. Unicestwić.
Na zawsze. Jednak na pole bitwy wpadła znana im brunetka, zwana Kasumi.
- Chwili nie możecie wytrzymać bez walki?! Ja tu obiad
miałam zjeść! Zjedzą mi wszystkie kurczaki! – spojrzała w stronę podmiotów
głupoty – czy wy zawsze same kłopoty musicie sprawiać? I ty Crunn? Pamiętaj, że
znam twoją matkę! – pokiwała złowrogo palcem w stronę pomarańczowłosego. – Przy
okazji. Brawo, że zapamiętałaś jak wołać o pomoc – tym razem spojrzała na
Kashię – punkt dla ciebie. Niektórzy nie umią. – przewróciła oczami <a
kogo?> (won stąd! ). Bojownicy o pokój ruszyli do ataku. Wypuścili Archanioły
wprost na brunetkę. Ta tylko wytworzyła jednym ruchem ręki ognistą tarczę. Wkurzony
Marco zawołał, mając nadzieje ją rozproszyć.
- Ha! Jesteś kolejną, nic nie wartą, uczennicą Zeke
Asakury! Nikt inny nie mógł cię tego nauczyć!
- Ooo i tu się myślisz. Myślisz, że ten głupek dałby radę
coś takiego zrobić? Uczyliśmy się razem, ale jemu tylko wybuchające płomienie i
kule ognia, w głowie. Nigdy nie uważał na lekcjach dziadka. – uśmiechała się
pod nosem. Nie było wiadomo, czy dlatego, że się rozmarzyła, czy też z powodu
zdezorientowanych wrogów. A ich zdziwienie było dość spore. Naraz słychać było
pisk przerażenia zza krzaków. Kasumi po rozgromieniu przeciwników, podeszła do zarośli i podniosła, jedną ręką za głowę, zlęknionego
Mortiego. Wzniosła ku górze oczy i ruszyła do obozu. Usłyszała jeszcze tylko „smacznego!”
od dwójki nastolatków. Uśmiechnięta, ruszyła do ugrupowania (serio to jest
najnormalniejszy synonim.). A Kashia i zrozpaczony Hao (no bo przecież teraz w
ogóle wygląda jak Yoh) ruszyli do miejsca, gdzie mieszkali. Dziewczyna ruszyła
do miasta, aby zakupić noodle z pobliskiej budki. Poszła również do sklepu i
kupiła trochę rzeczy. W „domu” Hao poruszył ważną kwestie.
- Skąd ty w ogóle bierzesz kasę? No bo przecież nie rośnie
na drzewach, a nie miałaś przy sobie wiele, a przynajmniej tak myślałaś. –
powiedziała z miną skruszonego stworzonka.
- Po pierwsze: nie czytaj mi w myślach. Po drugie: racja
pieniądze na drzewach nie rosną, ale co trzy godziny, 350 jenów* pojawia się w
tym dole, o tam – wskazała pod drzewo.
- Aaa ja myślałem, że mam po prostu farta, że tyle kasy
znalazłem. Ale skąd ona się tam bierze?
- Nie mam pojęcia, ale przynajmniej mamy na jedzenie. –
chłopak jej przytaknął. I zaczęli jeść.
***w obozie
Kasumi***
Morty się obudził. Zobaczył kawałki upieczonego kurczaka,
które zaczął jeść. Nagle weszła jego mentorka. Przestraszył się. „Czy ona
naprawdę jest związana z Zekem? Tylko jak?”
- Zapewne należą ci się pewne wyjaśnienia. O tuż tak. Jestem
Kasumi Asakura. Urodziłam się po raz pierwszy 1000 lat z kawałkiem. Miałam kochanego
braciszka o imieniu Zeke, którego zresztą zabiłam. A teraz, proszę ja ciebie,
czemu mnie śledziłeś. – Morty próbował sobie wszystko przypomnieć. Szedł za
nią, bo przecież zerwała się nagle i gdzieś pobiegła. No to on za nią. Zobaczył
Yoh w porwanym ubraniu obok jakiejś dziewczyny. Walczyli z X-Laws. Później Kasumi
ich pokonała. No i sobie poszła. Może to nie był Yoh? Nie miał na sobie
słuchawek! Nie mógł to być Hao, który nie żyje, a poza tym ma długie włosy!
- Dobra twoje myśli powiedziały mi wszystko. Nie pytaj kim
był tamten gość. Tajemnica zawodowa. A teraz jedz i idziemy na wielką
integracje! Taa a później możesz iść po swoje rzeczy, ale nie wolno ci z nikim
rozmawiać. – powiedziała stanowczo, odwróciła się na pięcie i wyszła.
* 350 jenów to około 11 złotych.
I taka ciekawostka. Jak pisałam "...który nie żyje..." akurat słuchałam "Jeden głos" z Król Lew2. i dokładnie wtedy leciało: żyje ładnych parę lat... i pomarańczowłosy ma nazywa się Crunn Chip to y ja kończę zapewne coś nowego będzie za jakieś dwa tygodnie. ( to znaczy ja będę wtedy dopiero w domu ==). więc po powrocie dostaniecie pierwszą część "uczeń Haoksiężnika" i tam nie będzie niczyjej śmierci (chyba ==)Hao: Mam nadzieje! Zabiłaś mi włosy!
Yoh: Braciszku! Wyglądasz jeszcze bardziej jak ja!
Teraz chyba nikt ich nie rozróżni -,-
No super. Już się cieszę na to, co nastąpi po takim tytule.==
OdpowiedzUsuńXDDDDDDDD Jak nazwa chipsów...?XD O lolXDDD Już nigdy nie spojrzę normalnie na LaysyXDDD Tylko kurczak no... Lyserg znowu dołączył do tej bandy? Niczego się nie nauczył? Potem znowu będzie musiał przepraszać swoich przyjaciół za palnięcie jakiejś głupoty...
Przepraszam bardzo. Hao, to było bardzo niegrzeczne z twojej strony. Nie będę aprobować takiego zachowania. Proszę natychmiast przeprosić wszystkie małpy.
Ożesz kurczak...! Teraz to się dopiero działo! Aż nie wiem, od czego zacząć... Zaraz, to Haosiowi ścięło włosy? Słodko, teraz wygląda już zupełnie jak Yoh:D Tak, wiem że Hao mnie skrzyczy za słowo "słodko"XD Lol, Kasumi znowu skopała sekciarskie tyłki;D Oł jeahXD Ciekawe, co sobie myśli teraz Manta. Widział żywego Hao, Kasumi go broniła, rozniosła X-laws i jeszcze mówi o Zeke'u jakby go znała wieki. Mnie by chyba móz... powietrze w czaszce rozsadziło^^'
Hah, pieniądze nie rosną na drzewach, ale pod drzewami to i owszem?;D To chyba zasadzę nimi cały ogródekXD
Yay, wreszcie dowiadujemy się czegoś o Kasumi:D No proszę, czyli rzeczywiście ma tyle lat... A przynajmniej na duszy^^'
No, to ciekawe jak Manta teraz się wyprowadzi, nie zwracając uwagi przyjaciół. A już tym bardziej uwagi Anny^^'
Lyserg myślałam że jesteś po tej dobrej stronie za tutaj się myliłam. Hao wyglądający jak Yoh urocze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcia