środa, 23 lipca 2014

10. X-Laws kontratakuje


Ehm ohayo! miało być dziś albo jutro, a jest prawie tydzień. No cóż nie umiem liczyć. Nie wiem czy to pomoże, ale jak pisałam to słuchałam: król lew playlista . Takie info jeszcze. Autorka będzie mówiła jednak w nawiasie () żeby nie było. I jeszcze jedna prośba nie zabijacie mnie! To było potrzebne! ogólnie tytuł miał być "Morderstwo" ale ten co jest, jest równie adekwatny. I pamiętajcie! Jak umrę to nie napisze dalej!
Na dużej polanie, znajdowały się śnieżnobiałe namioty. Na każdy z nich widniało logo organizacji. Największy namiot, który stał na środku, zajmowała ogromna, metalowa „Żelazna dziewica” – narzędzie tortur. Nie wielu wiedziało, że w środku, znajduje się młoda, bo dziesięcioletnia, dziewczyna. Była tam z własnej, nieprzymuszonej woli. Mieszkała tam od pewnego czasu, kiedy to uznała, że Zeke Asakura jest największym złem, jakie istnieje na tym świecie. Zdobyła dzięki temu moc jaka nikomu się nie śniła. No, może oprócz tych którzy mają bogatą wyobraźnie i tych, którzy są od niej potężniejsi. A było kilku takich. Na przykład, jej wróg publiczny numer 1. Albo jego brat. Spokojnie można by do tego dołączyć jeszcze tą „dziwną dziewczynę, która nas zaatakowała w lesie z zaskoczenia, choć jest tylko słabą płotką.” Jak większość się domyśla, powiedział jej to znany nam psychopata, posiadający za duże okulary. Co on w zasadzie robi przez cały dzień? W tym momencie prowadzi nowych sprzymierzeńców. Wśród nich jest pewien chłopak, którego włosy wyglądają, jakby walnął je piorun, a jego godność, brzmiała jak nazwa chipsów. A był on różdżkarzem. Miał małego ducha, który wchodził do wahadełka. Brzmi znajomo? Na pewno. Lecz niech was nie zmylą pozory…

***u Hao**

Ciemno włosy chłopak skończył już wszystkie ćwiczenia, jakie zadała mu przyjaciółka. Miał jeszcze tylko przebiec pięć kilometrów. Blondynka w błękitnej koszulce i jeansach  podeszła do niego.

- Mi też się przyda trochę ruchu. Choć, im szybciej dobiegniemy, tym lepiej. Dzisiaj ja załatwiam obiad! – powiedziała i pobiegła. Hao chcąc nie chcąc, ruszył za nią. Biegli tak przez kilka minut. Niczego nieświadomi rozmawiali o… yyy polityce. Tak o polityce. Żadne z nich nie miało o niej pojęcia, więc szybko przeszli na rozmowie o florze i faunie. Kashia, dużo wiedziała na temat Polski, a Hao kilka razy w niej był. Opowiadał jej też o koralowcach, rakach, krabach, fokach i gadach, wyglądających na małe smoki. Nie rozmawiali na tematy przeszłości, żadnego z nich. Gdy on pytał się o to co robiła kiedyś, odpowiadała, że „dowie się w swoim czasie” lub „dowiesz się kiedy będziesz starszy”, po czym ten się obrażał, na krótki moment. Kiedy ona pytała go, jak to było obserwować, świat zza duszy przodka, zamykał się w sobie, a nawet płakał. Tak więc rozmawiali o naturze. O parkach narodowych i krajobrazowych. O psach i kotach. O ośmiornicach, stawonogach i małpach. Wbiegli na polanę…

- Tak, więc największą małpą człekokształtną jest… - Hao przerwał na chwilę, widzą X-Laws. – Tamten gość. – powiedział wskazują na Marco.

- No nie, znowu Wlasiacze! – zawołała dziewczyna – odczepcie się! Idźcie świrować gdzieś indziej! – krzyczała już, wściekła dziewczyna. Jak to tak, żeby wariactwo się szerzyło! – Hao idziemy! – odwróciła się na pięcie.  Nie przypadli jej do gustu ci ludzie.  Jednak ktoś chciał inaczej.

- Nie myślcie, że możecie nas znieważać, a następnie sobie iść! Wiecie ile czasu zajęło naszemu różdżkarzowi, aby was znaleźć? – pieklił się Marco

- Layserg tu jest? – zapytał cicho Hao. To z jego powodu miał największe poczucie winy. Mieli po sześć lat gdy to się stało. On zabił, a tamten stracił rodzinę. Hao nigdy nie miał rodziny. Wszyscy chcieli zabić to jego małe biedne ciało. Owszem, była tam dusza, którą chciano zabić. Ale on to co? Nie wiedzieli, że mogą po prostu odesłać ducha przodka? Gdy Hao tak rozmyślał, był dość nie obecny. Usłyszał jeszcze tylko, jak ktoś do niego krzyczy. Widział szybko lecące wahadło. Zdążył jeszcze tylko zobaczyć pomarańczowłosego szamana, wyglądający jak znany nam chłopak. Schylił się szybko, aby, no cóż, nie zostać trafionym. Jednak jego włosy nie miały tyle szczęścia. Zostały ścięte, tak, że wyglądają jak u Yoh. To… było straszne. Nikt nie ścina JEGO włosów. Tak się nie robi. Już chciał spalić ich wszystkich na popiół. Zabić na śmierć. Tak żeby Król Duchów nie poznał ich dusz. Unicestwić. Na zawsze. Jednak na pole bitwy wpadła znana im brunetka, zwana Kasumi.

- Chwili nie możecie wytrzymać bez walki?! Ja tu obiad miałam zjeść! Zjedzą mi wszystkie kurczaki! – spojrzała w stronę podmiotów głupoty – czy wy zawsze same kłopoty musicie sprawiać? I ty Crunn? Pamiętaj, że znam twoją matkę! – pokiwała złowrogo palcem w stronę pomarańczowłosego. – Przy okazji. Brawo, że zapamiętałaś jak wołać o pomoc – tym razem spojrzała na Kashię – punkt dla ciebie. Niektórzy nie umią. – przewróciła oczami <a kogo?> (won stąd! ). Bojownicy o pokój ruszyli do ataku. Wypuścili Archanioły wprost na brunetkę. Ta tylko wytworzyła jednym ruchem ręki ognistą tarczę. Wkurzony Marco zawołał, mając nadzieje ją rozproszyć.

- Ha! Jesteś kolejną, nic nie wartą, uczennicą Zeke Asakury! Nikt inny nie mógł cię tego nauczyć!

- Ooo i tu się myślisz. Myślisz, że ten głupek dałby radę coś takiego zrobić? Uczyliśmy się razem, ale jemu tylko wybuchające płomienie i kule ognia, w głowie. Nigdy nie uważał na lekcjach dziadka. – uśmiechała się pod nosem. Nie było wiadomo, czy dlatego, że się rozmarzyła, czy też z powodu zdezorientowanych wrogów. A ich zdziwienie było dość spore. Naraz słychać było pisk przerażenia zza krzaków. Kasumi po rozgromieniu przeciwników, podeszła do  zarośli i podniosła, jedną ręką za głowę, zlęknionego Mortiego. Wzniosła ku górze oczy i ruszyła do obozu. Usłyszała jeszcze tylko „smacznego!” od dwójki nastolatków. Uśmiechnięta, ruszyła do ugrupowania (serio to jest najnormalniejszy synonim.). A Kashia i zrozpaczony Hao (no bo przecież teraz w ogóle wygląda jak Yoh) ruszyli do miejsca, gdzie mieszkali. Dziewczyna ruszyła do miasta, aby zakupić noodle z pobliskiej budki. Poszła również do sklepu i kupiła trochę rzeczy. W „domu” Hao poruszył ważną kwestie.

- Skąd ty w ogóle bierzesz kasę? No bo przecież nie rośnie na drzewach, a nie miałaś przy sobie wiele, a przynajmniej tak myślałaś. – powiedziała z miną skruszonego stworzonka.

- Po pierwsze: nie czytaj mi w myślach. Po drugie: racja pieniądze na drzewach nie rosną, ale co trzy godziny, 350 jenów* pojawia się w tym dole, o tam – wskazała pod drzewo.

- Aaa ja myślałem, że mam po prostu farta, że tyle kasy znalazłem. Ale skąd ona się tam bierze?

- Nie mam pojęcia, ale przynajmniej mamy na jedzenie. – chłopak jej przytaknął. I zaczęli jeść.

***w obozie Kasumi***

Morty się obudził. Zobaczył kawałki upieczonego kurczaka, które zaczął jeść. Nagle weszła jego mentorka. Przestraszył się. „Czy ona naprawdę jest związana z Zekem? Tylko jak?”

- Zapewne należą ci się pewne wyjaśnienia. O tuż tak. Jestem Kasumi Asakura. Urodziłam się po raz pierwszy 1000 lat z kawałkiem. Miałam kochanego braciszka o imieniu Zeke, którego zresztą zabiłam. A teraz, proszę ja ciebie, czemu mnie śledziłeś. – Morty próbował sobie wszystko przypomnieć. Szedł za nią, bo przecież zerwała się nagle i gdzieś pobiegła. No to on za nią. Zobaczył Yoh w porwanym ubraniu obok jakiejś dziewczyny. Walczyli z X-Laws. Później Kasumi ich pokonała. No i sobie poszła. Może to nie był Yoh? Nie miał na sobie słuchawek! Nie mógł to być Hao, który nie żyje, a poza tym ma długie włosy!

- Dobra twoje myśli powiedziały mi wszystko. Nie pytaj kim był tamten gość. Tajemnica zawodowa. A teraz jedz i idziemy na wielką integracje! Taa a później możesz iść po swoje rzeczy, ale nie wolno ci z nikim rozmawiać. – powiedziała stanowczo, odwróciła się na pięcie i wyszła.

* 350 jenów to około 11 złotych.
I taka ciekawostka. Jak pisałam "...który nie żyje..." akurat słuchałam "Jeden głos" z Król Lew2. i dokładnie wtedy leciało: żyje ładnych parę lat... i pomarańczowłosy ma nazywa się Crunn Chip to y ja  kończę zapewne coś nowego będzie za jakieś dwa tygodnie. ( to znaczy ja będę wtedy dopiero w domu ==). więc po powrocie dostaniecie pierwszą część "uczeń Haoksiężnika" i tam nie będzie niczyjej śmierci (chyba ==)
Hao: Mam nadzieje! Zabiłaś mi włosy!
Yoh: Braciszku! Wyglądasz jeszcze bardziej jak ja!
Teraz chyba nikt ich nie rozróżni -,-

2 komentarze:

  1. No super. Już się cieszę na to, co nastąpi po takim tytule.==
    XDDDDDDDD Jak nazwa chipsów...?XD O lolXDDD Już nigdy nie spojrzę normalnie na LaysyXDDD Tylko kurczak no... Lyserg znowu dołączył do tej bandy? Niczego się nie nauczył? Potem znowu będzie musiał przepraszać swoich przyjaciół za palnięcie jakiejś głupoty...
    Przepraszam bardzo. Hao, to było bardzo niegrzeczne z twojej strony. Nie będę aprobować takiego zachowania. Proszę natychmiast przeprosić wszystkie małpy.
    Ożesz kurczak...! Teraz to się dopiero działo! Aż nie wiem, od czego zacząć... Zaraz, to Haosiowi ścięło włosy? Słodko, teraz wygląda już zupełnie jak Yoh:D Tak, wiem że Hao mnie skrzyczy za słowo "słodko"XD Lol, Kasumi znowu skopała sekciarskie tyłki;D Oł jeahXD Ciekawe, co sobie myśli teraz Manta. Widział żywego Hao, Kasumi go broniła, rozniosła X-laws i jeszcze mówi o Zeke'u jakby go znała wieki. Mnie by chyba móz... powietrze w czaszce rozsadziło^^'
    Hah, pieniądze nie rosną na drzewach, ale pod drzewami to i owszem?;D To chyba zasadzę nimi cały ogródekXD
    Yay, wreszcie dowiadujemy się czegoś o Kasumi:D No proszę, czyli rzeczywiście ma tyle lat... A przynajmniej na duszy^^'
    No, to ciekawe jak Manta teraz się wyprowadzi, nie zwracając uwagi przyjaciół. A już tym bardziej uwagi Anny^^'

    OdpowiedzUsuń
  2. Lyserg myślałam że jesteś po tej dobrej stronie za tutaj się myliłam. Hao wyglądający jak Yoh urocze :)
    Pozdrawiam Marcia

    OdpowiedzUsuń