wtorek, 11 sierpnia 2015

21. To był dziwny sen.


- Haaoo~~! Aaa! – zawołał krótkowłosy szaman w pomarańczowych słuchawkach. Biedak, wybiegając z lasu, przewrócił się o śpiącego brata, tym samym wybudzając go z dziwnego snu. Starszy z bliźniaków, obudzony wrzaskami brata, otworzył oczy i go zrzucił. Pocierając rozespane oczy, zaczął mu opowiadać swój jakże ekscytujący sen. Oboje stwierdzili, że był on nazbyt realistyczny. Kasumi na polankę weszła akurat w momencie, kiedy Hao wrzeszczał na najmłodszego z rodzeństwa, bo przez niego nie poznał dalszej części snu. Kochana siostra walnęła go w głowę i niegrzecznie przeczytała ich myśli, aby mieć pojęcie o chodzi. Zaraz zaczęła ich przepraszać:

- Ooo… Sorki. Trochę się przeziębiłam – w tym momencie pociągnęła przekonująco nosem – Jak łapię przeziębienie to nie kontroluje trochę tachionów i potem wszystkim się śnią równoległe wymiary. Nie ma się czym przejmować. Jak wyzdrowieję, to wszystko wróci do normy, chyba, że widziałeś samego siebie… - spojrzała na coraz bledsze miny braci – Ooo… Emm… Masz problem. – pocieszająco położyła rękę na ramieniu Hao. – Od czasu do czasu będzie ci się śnić fragment historii dopóki… Emm… Nie umrzesz. – Widząc przerażenie na twarzy brata, dodała szybko – Nie ty, tylko ten ty co jest tam! Nie przejmuj się, z twoim szczęściem to będzie w miarę szybko! – próbowała podnieść go na duchu. Nie udało się jej.

- Dzięki, wiesz? – poszkodowany popłakiwał na ramieniu Yoh, który pocieszająco klepał go po ramieniu. Patrzył on też złym wzrokiem na siostrę. Spróbowała więc udobruchać jakoś braci.

***

- JAK TO GO ZGUBILIŚCIE?!?!? – wrzasnęła na chłopaków Anna. Załamana usiadła na fotelu i potarła skroń dłonią. Właśnie o tym, jak to jej narzeczony podczas biegu nagle zniknął. Cóż, biegł na końcu pochodu, więc nie wiadomo kiedy zniknął. Po tym jak uciekł w zeszłym tygodniu, Anna zaczęła go bardzo pilnować. Było to związane nie tylko z karą, ale i z troską, albowiem dzwoniła do niej matka Yoh, która, w największej tajemnicy, powiedziała jej czego się dowiedzieli o Zeku. Blondynka bała się, że jej pseudo-przyszły szwagier będzie się chciał na nim zemścić.  Dlatego też kazała im biegać w pełnym wyposażeniu, tłumacząc, że w ten sposób lepiej przygotują się do walki. Z tego powodu, zawsze kiedy nie wiedział gdzie i z kim jest Yoh, martwiła się strasznie.  Tym bardziej, że Yoh zostawił swojego Ducha Stróża. Amidamaru przejmował się całą sytuacją nie mniej niż Anna i aktualnie rozpaczał w kącie. Nagle, ni stąd ni zowąd, otworzyły się drzwi i weszła przez nie zacieniona postać…
***
Kiedy Hao zdążył się już pogodzić z sytuacją, a Kasumi dwukrotnie wygrać z braćmi w Makao, coś się jej przypomniało.
- Właśnie! Jutro w nocy jest pełnia! – zawołała podekscytowana i aż wstała. Hao nie podzielał jej entuzjazmu, ponieważ opierający się o drzewo szaman znowu przegrywał w karciankę.
- I co z tego? Lecisz na Sabat Czarownic? – zapytał z wrednym uśmieszkiem.
- Nie, ale jakiś niegdyś długowłosy szaman prosił mnie abym mu włosy przedłużyła. Chyba, że już nie chce… - na te słowa Hao od razu się rozbudził, wstał jak oparzony i wpatrywał się w tą cudotwórczynie, którą na szczęście miał za siostrę.
- Możemy Ci jakoś pomóc? – zapytał Yoh, również wstają i otrzepując spodnie.
***
Mhroczna postać wyszła z cienia i Yohowym głosem zawolała:
- Cześć! – wszyscy w pokoju zastygli. Za Yoh, który był właścicielem swojego głosu, weszły dwa nie pozorne koty. Wyglądały jak, o zgrozo!, koty, ale wtajemniczeni wiedzieli, że wyglądają nader podobnie do rodzeństwa właściciela Yohowego głosu. Cóż, o ile Kasumi-kot zachowywał się jak… kot, to Hao-kot patrzył się po całym mieszaniu i myślał: „Czyli to tutaj mieszka Yoh… Naprawdę wielka ta chata!”. Jednak, po ostrzegawczym spojrzeniu siostry-kota, przestał myśleć. Yoh przez ten czas zdążył wytłumaczyć gdzie był, powiedzieć co chce zrobić i zostać skrzyczany za swoje nieodpowiedzialne zachowanie. Koniec końców, pozwolono mu iść, ale miał zabrać ze sobą Amidamaru oraz co jakiś czas się meldować przez telefon. Po uzyskaniu zgody szybko pobiegł na górę się spakować, a dwa koty jak cienie ruszyły za nim. Szybko spakował potrzebne rzeczy i zbiegł z powrotem, tym razem biorąc ze sobą nagrobek na ducha. Wybiegł przez drzwi, w ostatniej chwili powstrzymał się przed trzaśnięciem i dopiero po przepuszczeniu kociego rodzeństwa delikatnie zamknął drzwi. Grupa szamanów, która została w środku patrzyła jeszczechwilę ze zdziwieniem na drzwi i powoli zaczęła wracać do swoich zajęć. Tylko Anna szepnęła cicho
- Czy tamten kot… pomyślał? – a potem poszła powiedzieć Ryo, żeby zrobił jej herbatę.




Tak patrzę na ten rozdział i jak na taką przerwę jest zadziwiająco krótki ;-; W ogóle nie miałam pomysłu, ale od następnego powinno być trochę więcej akcji...

2 komentarze:

  1. Co do.... Nie wiem jak skomentować;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Hę? Co? Jak? Inny wymiar? Śmierć równoegłego Hao? O.O O co tu właściwie chodzi? O-o Dzięki za wyczerpujące wyjaśnienia, Kasumi==
    Hm? Co takiego Keiko powiedziała Annie o Zeke'u? Przecież Haoś jes dobry... Może jednak czas powiedzieć o tym Annie, żeby nie musiała się tak martwić, gdy Yoh będzie szedł na spotkanie z rodzeństwem?
    Przedłużanie włosów? Ale fajnie:D Też mogę się na to zapisać?:D
    I gomen, ale... Serio nie wiem, co się właśnie wydarzyło w tej końcówce p-p Oczywiście słodkie kociusie zawsze są mile widziane, ale... dlaczego...? Po co...? Jak...?
    Dziołcha, czy Twoje rozdziały zawsze muszą zostawiać mnie z tyloma pytaniami? xD

    OdpowiedzUsuń